P1010564.jpg
To już koniec. Oglądam linie brzegową i zastanawiam się kiedy tamtędy przejeżdżałem, bo nie mam wątpliwości, że tak właśnie było.
Tuż przed lądowaniem w Warszawie wpadliśmy w chmury burzowe i miałem okazję kilka razy być przez sekundę w stanie nieważkości, gdy samolot wpadając w dziurę zaczął opadać. Nic przyjemnego.
Podczas odbierania bagażu okazało się, że zgubił się zacisk od przedniego koła. Moja wina, że go nie zabezpieczyłem. Tym sposobem zamiast wrócić rowerem do domu, pojechałem pociągiem.
Kilka słów podsumowania.....
17 dni, przejechane na rowerze 2 tys km, wydane (nie licząc biletów na samolot) 570 euro. Oprócz tego mnóstwo wspomnień, przygód, dobrych chwil, których nie da się kupić za żadne pieniądze. Myślałem, że będzie mi ciężko podróżować samemu. Okazało się, że nie jest tak źle, towarzystwo jak najbardziej mile widziane, ale nie niezbędne. Sprzęt spisał się doskonale. Podczas całego wyjazdu nie miałem żadnych przykrych sytuacji...
W głowie już kolejne plany wyjazdów...mam nadzieje, że za rok pojawi się tu kolejna galeria :-)